Między nami funkcjonariuszami
Doczekałem się…
Zapowiedziane wcześniej spotkanie z – jak się okazało – oficerem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w stopniu podporucznika, stało się faktem. Tematem była współpraca polsko-ukraińska na szczeblu samorządowym, która w wyniku moich działań kolejny raz nie doszła do skutku w formie zawarcia umów partnerskich pomiędzy Jelenią Górą, a Tarnopolem i Równem.
Niespełna półtoragodzinna rozmowa pozwoliła mi przede wszystkim zorientować się, czy w związku z tematem tego dość osobliwego spotkania, to ja jestem (potencjalnym) zagrożeniem dla bezpieczeństwa wewnętrznego naszej Ojczyzny i jej obywateli, czy może jako radny miejski średniej wielkości miasta na zachodnich Kresach Rzeczypospolitej, będąc funkcjonariuszem publicznym sam stanowię nieświadomie jakiś wewnętrzny element tegoż bezpieczeństwa i jako taki powinienem czuć się jakkolwiek zagrożony…?
Warto rozmawiać
Rozmowa w miejscu i warunkach całkiem komfortowych, bo wskazanych przeze mnie, przebiegała w dość swobodnej atmosferze. Zapowiedzią tego był już fakt, że funkcjonariusz ABW wszelkie formalności pod moim adresem na „dzień dobry” ograniczył do minimum, okazując legitymację i umożliwiając mi zanotowanie jego danych służbowych. Będąc przygotowanym na to, z jakich uprawnień mój gość może skorzystać wykonując czynności służące realizacji powierzonych mu zadań, dosyć szybko oceniłem charakter tego spotkania oraz oczekiwanych informacji, których udzieliłem wyłącznie wedle własnego uznania, bez jakiejkolwiek formy przymusu. To też pozwoliło mi, w poczuciu odpowiedzialności za moje zobowiązania wobec jeleniogórskiej wspólnoty samorządowej, którą reprezentuję, przekazać właściwej służbie specjalnej, takie informacje, które w mojej subiektywnej ocenie mogą świadczyć o potencjalnym zagrożeniu.
Wskazałem zatem dosyć wyraźnie, co wcale nie zostało zbagatelizowane przez mojego rozmówcę, że jeśli moje informacje mają jakkolwiek pomóc w prawidłowej ocenie wpływu czynników zewnętrznych na współpracę międzynarodową Jeleniej Góry, to z pewnością ta ocena nie może być tendencyjna i potwierdzająca fałszywą z założenia tezę, jakoby to wyłącznie Federacja Rosyjska miała czerpać bliżej nieokreślone korzyści z publicznego podnoszenia kwestii historycznych w bieżących stosunkach polsko-ukraińskich na szczeblu samorządowym. Zwróciłem zatem uwagę, przywołując konkretne przykłady znane lokalnej opinii publicznej, że zdecydowanie bardziej odczuwalne i zauważalne są wpływy ukraińskie na lokalny samorząd, a ich intencje, niezależnie od pozytywnej oceny czynników ekonomicznych, są wypaczone przez bieżącą sytuację geopolityczną.
Partnerstwo, ale jakie?
To, co natomiast wzbudziło mój wyraźny sprzeciw i jednocześnie niepokój, to przeświadczenie mojego rozmówcy, że temat sformalizowania współpracy Jeleniej Góry z probanderowskimi samorządami Tarnopola i Równego powróci prędzej, czy później, w tej lub innej formie, ponieważ taka jest rzekomo tendencja, a rolą służb specjalnych jest monitorowanie zewnętrznego wpływu na tego rodzaju działania. Szczególnie, gdyby miały one przybierać charakter konfrontacyjny – tak w formie, jak i w treści. Jest to o tyle dla mnie zdumiewające, że Prezydent Jeleniej Góry, podczas spotkania z jeleniogórskimi środowiskami kresowymi, 4 stycznia br. wyraźnie podkreślił, że temat sformalizowania partnerstwa Jeleniej Góry ze wspomnianymi ukraińskimi samorządami już nie powróci, głównie ze względu na podnoszone przez Kresowian kwestie, związane z konsekwentnym propagowaniem banderyzmu.
W tym świetle wyraźnie dałem do zrozumienia mojemu rozmówcy, będącemu również funkcjonariuszem publicznym, że w swoich działaniach na rzecz jeleniogórskiej wspólnoty samorządowej kieruję się wyłącznie polską racją stanu i w tym zakresie każdy, kto choćby pośrednio zmusi mnie do zaniechania tych czynności służbowych, podlega sankcjom karnym przewidzianym właściwymi przepisami obowiązującego prawa Rzeczypospolitej.
9 komentarzy
[…] podporucznika faktycznie doszło we wtorek. Późnym wieczorem jeleniogórski radny zamieścił na swojej stronie internetowej relację. Napisał, że tematem blisko półtoragodzinnej rozmowy, w miejscu wskazanym przez Gierusa, była […]
[…] Okazało się jednak, że to nie wszystko. Działaniami „antyukraińskimi” zainteresowali się też funkcjonariusze ABW i zażądali rozmowy z radnym. Do spotkania doszło we wtorek i Mariusz Gierus relacjonuje je tak: – Niespełna półtoragodzinna rozmowa pozwoliła mi przede wszystkim zorientować się, czy w związku z tematem tego dość osobliwego spotkania, to ja jestem (potencjalnym) zagrożeniem dla bezpieczeństwa wewnętrznego naszej Ojczyzny i jej obywateli, czy może jako radny miejski średniej wielkości miasta na zachodnich kresach Rzeczypospolitej, będąc funkcjonariuszem publicznym, sam stanowię nieświadomie jakiś wewnętrzny element tegoż bezpieczeństwa i jako taki powinienem czuć się jakkolwiek zagrożony…? – pisze radny. Pełny wpis na blogu Mariusza Gierusa – TUTAJ. […]
Jesteś wielki, Mariusz Gerus! Tak trzymać!
Dziękuję, choć to jedyne 179 cm ?
Gratuluję odwagi w stawaniu na wysokości swego zadania.
Dziękuję i pozdrawiam ?
Gratuluję odwagi w stawaniu na wysokości swego powołania.
Gratuluję, tak trzymać!
ABW lub inne służby mogą się tematem interesować aby przekazywać informacje na szczebel państwowy ale nie mogą niczego zabraniać ani wymuszać. Premier i rząd powinni wiedzieć, że partnerstwo, współpraca a nawet przyjaźń nie mogą być kupowane za każdą cenę. Nie za cenę honoru, godności i prawdy.
Dziękuję i oczywiście zgadzam się, że służby specjalne mają swoje ustawowe zadania, poprzez które i dzięki którym my – obywatele mamy prawo czuć się bezpieczni. Pozdrawiam ?